Recenzja „Whitney”: Czy film biograficzny Czy Legend Justice?

Spisu treści:

Recenzja „Whitney”: Czy film biograficzny Czy Legend Justice?
Anonim
Image
Image
Image
Image
Image

W nowym filmie biograficznym „Whitney” Lifetime próbuje przedstawić pełne spektrum Whitney Houston. Emitowane 17 stycznia, wszystkie inspirujące i druzgocące szczegóły życia legendarnej divy zostały przedstawione, czasem z wielkim skutkiem. Innym razem, do żenująco dramatycznego scenariusza. Jednak dla fanów zmarłej świetnej piosenkarki - i jej drżącego głosu - trzeba to zobaczyć.

Kiedy Whitney Houston zmarła tragicznie w 2012 roku, był to ogromny i niszczycielski szok dla fanów piosenkarki, a także jej przyjaciół, rodziny i, oczywiście, jej byłego męża Bobby'ego Browna. Ale co poprowadziło niegdyś jasną młodą gwiazdę w dół spirali zniszczenia? W Lifetime's Whitney zbadano to i wiele innych pytań. Sprawdź naszą recenzję!

Recenzja „Whitney”

„Ktoś musiałby być głuchy i ślepy”, aby nie być twoim fanem, Bobby Brown (Arlen Escarpeta) powiedział młodej Whitney Houston (Yaya DaCosta), zanim ją zaprosił. I tak zaczął się Whitney, film Lifetime oparty na życiu kultowego piosenkarza.

Na początku tej historii jest rok 1989 i zasadniczo jest to miłość od pierwszego wejrzenia dla Whitney i Bobby'ego. Relacja, która następuje, jak wielu pamięta, stała się jednym z najczęściej omawianych i burzliwych publicznych powiązań od czasów Marilyn Monroe i Joe DiMaggio (lub JFK, jeśli to bardziej twój styl).

Na początku romansu Whitney ma wkrótce skończyć 26 lat, co wymaga dużej imprezy w jej wielkiej rezydencji. W ciągu 15 minut od rozpoczęcia filmu - w momencie zbyt oczywistego zapowiedzi - widzimy, jak Whitney prycha substancję rekreacyjną.

Whitney i Bobby bardzo szybko stają się bardzo poważni. Wcześnie zaczynają bójkę, a on wybiega z jej domu. Po raz ostatni zwraca się do narkotyków, aby złagodzić ból. Czy wyczuwasz, co ma nadejść? Życie nigdy nie odwróciło się od osób o ciężkich rękach.

Para szybko się zaręczyła - i równie szybko zeskoczyła z torów. Wraz z narastającymi problemami pojawia się coraz większe zatrucie, a oglądanie, jak gwiazda używa narkotyków, staje się bolesne.

Make It A Double

Bolesne to tak naprawdę dobry sposób na opisanie większości drugiej połowy filmu, pomijając niewiarygodne wokale (wykonane przez Deborah Cox). Chociaż między poronieniem a wznowieniem używania narkotyków zdarzają się radosne chwile (w tym narodziny córki i single na szczycie listy przebojów), jasne jest, że film nie miał zamiaru przedstawiać życia Whitneya przez soczewkę błyszczącego blasku lub szczęścia.

„Wódka prosto w górę. Zrób to podwójnie ”, rozkazuje Bobby, gdy sytuacja zaczyna się brzydko (znowu). Takie chwile sprawiają, że Whitney graniczy z obraźliwie melodramatyczną ilustracją życia Whitney Houston (prawdziwego). Ale potem kilka minut później, gdy Whitney na przykład śpiewa „I'm Every Woman”, film pokazuje przykłady blasku divy, a z kolei pokazuje trochę blasku.

Ogólnie rzecz biorąc, ten film prawdopodobnie nie zmieni życia, ani nawet poglądów na temat upadłego piosenkarza. Zajmuje się również rozrywką, prezentując także nie z tego świata, a wokalnie to samo można powiedzieć o samej Whitney.

Co myślisz o Whitney ? Powiedz nam!